Dziś wrzutka o ciekawym zjawisku w polskim języku prawa, które – można by rzec – ma wymiar wręcz metafizyczny. Chodzi o dość częste używanie sformułowań w gruncie rzeczy oznaczających …. „istnienie nieistnienia” :).
Oto kilka przykładów, według rosnącej, mojej prywatnej, skali śmieszności i ontologiczno-językowego zaplątania:
A) „zachodzi brak”, np. w artykule A. Durewicz z 11.10.2012 na stronie prawo.pl:
„Dla ustalenia, czy dany obiekt stanowi budynek czy budowlę niezbędne jest zbadanie w jaki sposób jest on związany z gruntem, czy jest to trwałe związanie, niezbędne dla uznania go za budynek, czy też w rzeczywistości zachodzi brak takiego związania z gruntem.”
Kierując się takim podejściem językowym i przyjmując pewną dozę dosłowności, można by – przykładowo – napisać opowiadanie pod tytułem „Przychodzi brak, a tu nic nie ma” albo „Gdy brak zapukał, w środku nie było nikogo”.
Co więcej, skoro mamy w polszczyźnie idiom „coś zawitało” (np. „zawitał głód/ strach, zawitała radość”), to może odpowiednio do tego stosować „zawitał brak”? Przecież to ładniejsze od „zachodzi brak” lub „doszło do braku”. Jak pięknie brzmiałoby wówczas zdanie powyżej: „w rzeczywistości zawitał brak takiego związania z gruntem”.
B) „zachodzi niespełnienie”, np. w uchwale pewnej spółdzielni mieszkaniowej dotyczącej regulaminu przetargów:
„Komisja, przeprowadzając postępowanie o udzielenie zamówienia w szczególności: (…)
3) dokonuje wykluczenia oferentów w przypadkach określonych …. lub gdy zachodzi niespełnienie warunków przetargu;”
C) moje ulubione ostatnio „niewprowadzenie … może mieć miejsce” z indywidualnej interpretacji prawa podatkowego, 21.03.19, sygn. 0111-KDIB3-1.4012.12.2019.2.RSZ:
„Jak już wskazano anulowanie faktury (…) dopuszczalne jest w przypadku gdy faktura nie została wprowadzona przez podatnika do obrotu prawnego (….) . Niewprowadzenie faktury do obrotu prawnego może mieć miejsce gdy faktura nie zostanie wysłana do kontrahenta bądź gdy faktura zostanie wysłana (…).”
To ostatnie sformułowanie wywołało we mnie odruch samoobronny, który spowodował wytworzenie takiego oto ciągu: “nie ma miejsca nieprowadzenie, bo nie doszło do nieprowadzenia za sprawą braku wprowadzenia z uwagi na niezaszłe niewprowadzenie”. Ciekawe, czy ktoś kiedyś napisze coś takiego na poważnie 🙂
D) „doszło do niezatwierdzenia”, jak w pewnym protokole z obrad sesji Rady pewnego powiatu:
„o mały włos nie doszło do niezatwierdzenia sprawozdania finansowego SP ZOZ w XXX i mogło to spowodować nieotrzymanie tej dotacji”
Tu z kolei można zauważyć ciekawe spiętrzenie przeczeń („nie doszło do niezatwierdzenia”, „spowodować nieotrzymanie”).
We wszystkich tych przypadkach ujawnia się filozoficzne wręcz podejście autorów, którzy, jeśli mogę użyć języka filozofów (ale takich trochę poetyckich), zamiast afirmować istnienie, wolą nurzać się w odmętach nicości.
I tym akcentem na dziś zakończę.