Uważam, że tłumacz specjalizujący się w prawie powinien wiedzieć, co tłumaczy. Dlatego nie wystarczą dwujęzyczne słowniki, nawet specjalistyczne, zwłaszcza że wcale nie muszą być nieomylne. Moim zdaniem warto wyrobić sobie własną opinię. Dziś chciałbym zasugerować kilka grup źródeł anglojęzycznych, które warto przejrzeć dla orientacji w słownictwie i sposobie pisania w dziedzinie prawa cywilnego (prywatnego).
I. Pierwsza grupa źródeł to przepisy prawa obszarów z rodzimym językiem angielskim, gdzie panuje tradycja prawa cywilnego, a więc przede wszystkim:
– Kodeks cywilny kanadyjskiej prowincji Quebec
– Kodeks cywilny amerykańskiego stanu Luizjana
– Kodeks cywilny amerykańskiego stanu Kalifornia (zgadza się, to nie pomyłka!)
Z tych kodeksów, to prawo kalifornijskie jest chyba najbardziej zabarwione anglosaską tradycją common law, co widać – przykładowo – po prawie rzeczowym (estates, fee, interests itd.). Ale znajdziemy tam wiele ciekawych pomostów między oboma systemami, jak choćby taką piękną pomoc dla tłumacza:
Section 654. The ownership of a thing is the right of one or more persons to possess and use it to the exclusion of others. In this Code, the thing of which there may be ownership is called property.
O przepisach Quebecu i Luizjany jako źródle dla potrzeb tłumaczeń pisałem już wcześniej.
II. Druga grupa źródeł to prawo europejskie. Nic tu dodać, nic ująć, Polska jest przecież członkiem Unii Europejskiej. Napiszę tylko, że – wbrew pozorom – nie jest to źródło idealne, choć spowodowane to może być po części jakością tłumaczeń urzędowych tego prawa.
III. Trzecia grupa to działania na polu unifikacji prawa cywilnego w Europie. Tu warto podać przede wszystkim:
– Principles of European Contract Law (PECL), a więc dzieło komisji pod przewodnictwem prof. Ole Lando. Ciekawe i ważne źródło, warto poczytać.
– Draft Common Frame of Reference (DCFR), propozycja szersza od PECL, obejmująca nie tyle prawo kontraktów, ile przepisy ogólne prawa zobowiązań, a także czyny niedozwolone i podstawowe kwestie prawa rzeczowego. Godne rekomendacji.
– Principles of European Tort Law (PETL) – wiem, że coś takiego zostało wydane, ale nie czytałem, więc się nie wypowiadam. O ile się rozeznaję, jest to inicjatywa komercyjna.
IV. Czwarta grupa to przepisy krajowe państw anglojęzycznych będących członkami UE. Do niedawna to przede wszystkim Wielka Brytania, a obecnie Irlandia. Można w nich przeczytać, jak unijna angielszczyzna i terminologia jest dostosowywana do rodzimych anglojęzycznych tradycji językowych i prawnych.
V. Black’s Law Dictionary (czyli popularny „Słownik Blacka”). Źródło obowiązkowe. Zawiera dużo terminologii angielskiej w tradycji cywilistycznej, pozwalając uchwycić różnice i podobieństwa między oboma tradycjami. Obecnie dostępny przez internet do przeglądania za darmo. Ale warto poczytać sobie po hasłach, jeśli ktoś ma wydanie całościowe.
Nie piszę tutaj o materiałach anglojęzycznych powstałych w ichniej tradycji prawnej, ani o przepisach prawa w systemach common law. Chodzi wyłącznie o rodzime, anglojęzyczne źródła z obszarów, gdzie obie tradycje się przenikają lub choćby jakoś zbiegają ku sobie.
Chcę też od razu zastrzec (o czym pisałem już wcześniej w tym blogu), że nie zawsze warto ślepo iść torem wytyczonym przez te źródła. Przykładem niech będzie termin „odpowiedzialność solidarna”. W prawie Quebecu i Luizjany, a także w DCFR, jest to pojęcie oddane jako solidary liability. Lecz tradycja anglosaska mówi o joint and several liability, co według Black’s Law Dictionary znaczy to samo. A zatem powinniśmy wybrać to, co naturalniejsze i bardziej swojskie po angielsku, czyli joint and several liability.
Warto zapamiętać:
Nie zapominaj o źródłach!