To pierwszy wpis na moim blogu, więc trochę ogólników.
Lubię wiedzieć, co tłumaczę, dlatego przez 20 lat pracy zawodowej zyskałem sporo wiedzy merytorycznej o tłumaczonych zagadnieniach, i to w obu językach: polskim i angielskim.
Jestem przekonany, że w branży tłumaczeń specjalizacja jest nieodzowna. Co prostsze tłumaczenia przejmą za tłumaczy roboty lub będą wykonywane samodzielnie bez pomocy tłumacza. Nam pozostaną tłumaczenia specjalistyczne, i to – patrząc na postępy sztucznej inteligencji w tłumaczeniach – tłumaczenia o coraz wyższym poziomie specjalizacji. Ja specjalizuję się w tłumaczeniach języka prawa.
Jestem tłumaczem trochę „przygodowym” i nie waham się tłumaczyć odważnie. Wychodzę z założenia, że lepiej iść do przodu, nawet z ryzykiem popełnienia błędu od czasu do czasu, niż stać w miejscu i się nie rozwijać.
Pomyślałem sobie, że zrobię bloga, na którym będę publikował m.in. przemyślenia o tłumaczeniu, ciekawe i czasem zadziwiające problemy translatoryczne, odważne (co wcale nie oznacza, że bezbłędne) propozycje tłumaczeń oraz przykłady niekonsekwencji polskiego języka prawa.
Na razie traktuję tego bloga trochę jak „szufladę” pisarską, do której trafiać będą moje teksty. Jeśli zyska on grono czytelników i wygeneruje odsłony, to tym lepiej. A jeśli zyska grono czytelników wiernych, a do tego pojawiać się w nim będą ciekawe dyskusje i komentarze – to już będzie niebo. Jeśli natomiast będzie sobie ledwo dyszał, to też nie będę smutny, przynajmniej dopóki robię go za darmo w WordPressie :).
Postaram się zamieszczać wpisy regularnie. Skoro to blog o tłumaczeniu tekstów, to siłą rzeczy będzie oparty o tekst, więc, proszę, nie spodziewajcie się rozbudowanej ornamentyki i wybujałej oprawy artystycznej.
O tym, że do tłumaczeń warto podchodzić dynamicznie (by nie rzec „przygodowo”), będzie pierwszy artykuł na tym blogu, zatytułowany „Claim – krótkie słówko z długim ogonem nie zawsze spodziewanych znaczeń (i tłumaczeń)”.
Zapraszam do czytania i komentowania!
Adam Karpiński