Dziś trochę o języku o polskim języku prawa, który czasem jest tak skomplikowany, że aż prowadzi do problemów logicznych, a nawet zupełnych absurdów. Pokazuje też potęgę schematów. Weźmiemy na tapetę kilka zwrotów z życia tłumacza wziętych (wszystkie podkreślenia moje):
1) „… winien uiścić opłatę w wysokości 20 zł za przesłanie pierwszego wezwania do zapłaty, po upływie 7 dni kalendarzowych od upływu terminu.”
Wyrażenie „po upływie” jakiegoś terminu oznacza, logicznie rzecz biorąc, „w dowolnym momencie po upływie” tego terminu. Tutaj mamy termin 7 dni kalendarzowych, który biegnie od upływu jakiegoś innego terminu. A więc jak ten termin siedmiodniowy upłynie nam 7. dnia, to trzeba uiścić opłatę. Szkopuł w tym, że nie podano, kiedy po upływie tych 7 dni należy ją uiścić. Na logikę, jeśli zapłacę, powiedzmy, 20 dni po upływie terminu, to też będzie OK, bo przecież 20 dni przypada właśnie „po upływie 7 dni”.
Sprawę załatwiłoby bardziej logiczne zdanie, np. „winien uiścić opłatę w wysokości 20 zł za przesłanie pierwszego wezwania do zapłaty, 7 dni kalendarzowych po upływie terminu” (co oznacza, że nie wcześniej i nie później, ale dokładnie 7 dni potem), lub „winien uiścić opłatę w wysokości 20 zł za przesłanie pierwszego wezwania do zapłaty, w ciągu 7 dni kalendarzowych od upływu terminu” (co oznacza, że może wcześniej, ale nie może później niż 7 dni potem).
2) Art. 230 Kodeksu spółek handlowych:
„Rozporządzenie prawem lub zaciągnięcie zobowiązania do świadczenia o wartości dwukrotnie przewyższającej wysokość kapitału zakładowego wymaga uchwały wspólników, chyba że umowa spółki stanowi inaczej.”
Zamysł tego przepisu jest widoczny jak na dłoni: chodzi o to, żeby zarząd spółki nie mógł sobie zaciągać dowolnie wysokich zobowiązań ani wyzbywać się dowolnie wartościowych składników majątku bez zgody wspólników (chodzi o sp. z o.o.). Zatem ograniczono mu tę dowolność do poziomu odpowiadającego dwukrotności kwoty kapitału zakładowego.
Ale spójrzcie, jak ten przepis jest sformułowany. Skoro zapisano, że uchwały (czyli zgody) wspólników wymaga transakcja o wartości dwukrotnie przewyższającej wysokość kapitału zakładowego, to znaczy, że uchwały takiej nie wymaga transakcja o wartości nie tylko niższej, ale też … wyższej niż ta dwukrotność. Brakuje małego „co najmniej”. Drobiazg, ale ile zmienia w logice tego przepisu. Najśmieszniejsze, że nikt w świecie prawa się tym nie przejmuje i wszyscy działają zgodnie z intencją ustawodawcy, która przecież de facto nie została tu wyrażona.
3) Art. 20 ust. 8 Ustawy z dnia 11 września 2015 r. o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej: „Zakład ubezpieczeń przekazuje ubezpieczającemu informacje, o których mowa w ust. 3 i 4, po raz pierwszy nie wcześniej niż w terminie 10 miesięcy i nie później niż w terminie 14 miesięcy od dnia zawarcia umowy.”
I znowu zwrot wszędobylski w języku prawa, czyli „w terminie” z podaniem długości okresu (np. „w terminie 10 dni”). Oznacza on, oczywiście, okres, w którym coś ma być zrobione lub nie może lub nie ma być zrobione. Czyli jeśli prawo mówi, powiedzmy, że jakaś instytucja coś „przekazuje w terminie 10 miesięcy od zawarcia umowy”, to znaczy, że ma ona 10 miesięcy na przekazanie tego czegoś, licząc od zawarcia umowy.
Na pierwszy rzut oka w naszym przykładowym zdaniu wszystko gra. A jednak …. Ściśle rzecz biorąc, „nie wcześniej niż w terminie 10 miesięcy od dnia zawarcia umowy” znaczy „w okresie 10 miesięcy od dnia zawarcia umowy”. A przecież nie o to chodzi w tym przepisie. Ten, kto napisał ten tekst chciał powiedzieć „nie wcześniej niż 10 miesięcy po dniu zawarcia umowy”, i odpowiednio w końcówce zdania. Ale ponieważ zwrot „w terminie” ma w języku prawniczym wielką moc, nasz autor nie mógł się jej oprzeć i wyszło, jak wyszło. A można było prościej ….
Język prawniczy to łatwy cel krytyki, także humorystycznej, więc z pewnością będę do niego wracał.