Termin „dobra osobiste” to przykład na to, jak systemy prawa się rozjeżdżają, a z nimi – możliwości tłumaczenia. Pojęcie dóbr osobistych nie istnieje w prawie anglosaskim. Istnieją za to pojęcia na różne obszary dóbr osobistych (np. privacy i defamation). To oczywiście nie pomaga tłumaczowi.
Jakieś angielskie sformułowanie trzeba jednak znaleźć. Mamy termin „personality rights” brzmiący analogicznie do niemieckiego Persönlichkeitsrechts. Ale już Wikipedia pokazuje, że hasło „personality rights” obejmuje tylko część dóbr osobistych – tych związanych głównie z wizerunkiem. A gdzie tu znaleźć miejsce np. dla kultu pamięci zmarłych (tak, tak, jest u nas takie dobro osobiste!)?
Innym tłumaczeniem jest „personal rights”. Zawsze uważałem je za trudną konieczność i używałem z mieszanymi uczuciami. Ale ostatnio wpadła mi w ręce zdigitalizowana i dostępna w internecie książka Thomasa M. Colley’a A Treatise on the Law of Torts, wydana w 1879 r. (!), gdzie jak najbardziej termin ten jest używany, i to właśnie w interesującym nas znaczeniu, obejmującym np. „right to life” i „the right to immunity from attacks and injuries”.
Ostatecznie stosuję to drugie tłumaczenie, a więc „personal rights”. Ale uwaga: niezależnie od tego, czy przyjmiemy personal rights czy personality rights, pojawia się tu trudność translatoryczna. Polskie pojęcie odnosi się do „dobra”, czyli przedmiotu, zaś angielskie – do „prawa”, czyli relacji. Dobra osobiste to cześć, nienaruszalność mieszkania, kult pamięci zmarłych, wizerunek, tajemnica korespondencji itp. Jednak, ściśle rzecz biorąc, to nie są prawa, tak jak np. nasz samochód nie jest prawem – to jego własność nim jest.
To rozróżnienie może być czasem kluczowe w tłumaczeniu, co można zilustrować takim oto przykładem z życia tłumacza wziętym. W jednym z polskich wyroków można znaleźć poniższy fragment: „Osobom prawnym tak samo jak osobom fizycznym przysługują takie dobra, jak dobre imię (…).” Jeśli „przysługują” chcielibyśmy przetłumaczyć przez “have right to”, to mamy problem, bo musielibyśmy tłumaczyć „legal persons have right to such (personal) rights as good name”. Oczywiście powinniśmy to przekształcić, choćby w następujący sposób: „legal persons have such rights as the right to good name.”
Swoją drogą, w polskiej doktrynie dóbr osobistych jest chyba z milion terminów dotyczących samej tylko sfery „godnościowej”, jak cześć, godność, dobre imię, reputacja, dobra sława, marka, renoma, ugruntowana pozycja, wizerunek, prestiż, dobre mniemanie. Ich tłumaczenie to prawdziwa przygoda, ale to już temat na osobną dyskusję.
Warto zapamiętać (prawo cywilne):
dobra osobiste – personal rights