W polskiej procedurze cywilnej często pojawia się słowo „zażalenie”. Mamy z tym problem, bo na pierwszy rzut oka trudno znaleźć odpowiedni termin po angielsku.
Spotykam się czasem z tłumaczeniem „complaint”, wynikającym ze zwykłego, słownikowego znaczenia tego słowa i z różnych procedur pozasądowych (np. „formal complaint”). Ale to niebezpieczne! W amerykańskim języku prawniczym rządzącym postępowaniem cywilnym „complaint” to …. „pozew” (tak, tak!), więc wychodzi nam przyjaciel fałszywy aż miło. Uważam zatem, że takie tłumaczenie jest błędne i mylące.
No to, sprawdźmy, co „zażalenie” znaczy w polskim języku prawniczym (proponuję ograniczyć się do postępowania procesowego). Otóż jest to środek odwoławczy od „postanowienia” sądu. A według Wikipedii, w odniesieniu do postępowania procesowego, „postanowienie to orzeczenie wydawane w postępowaniu cywilnym w kwestiach niedotyczących istoty sprawy, a zatem w kwestiach proceduralnych.” Czyli zażalenie to takie odwołanie w kwestiach niedotyczących rozstrzygnięcia sprawy co do jej meritum, związanych wyłącznie z procedurą. Przeciwieństwem zażalenia będzie apelacja, czyli odwołanie od tego, jak sąd rozstrzygnął sprawę co do jej istoty.
Widać już, że „complaint” trafia tu, jak kulą w płot. Co możemy zaproponować?
Jest kilka możliwości. Zacznę od mniej znanej. Otóż w angielskim języku procedur sądowych istnieje coś takiego, jak „interlocutory appeal” i w ogóle przymiotnik „interlocutory”. „Interlocutory appeal” nie jest idealnie tym samym, co nasze zażalenie, ale za to oddaje istotę i moim zdaniem nadaje się świetnie. Sądzę, że nie jest złym pomysłem także termin „procedural appeal” oraz „interim appeal”. Ja stosuję „interlocutory”.
Warto zapamiętać (postępowanie cywilne):
zażalenie – interlocutory appeal (albo interim appeal albo procedural appeal)