Polski to język fleksyjny, syntetyczny i bogato kontekstowy. Angielski, odwrotnie – analityczny i ubogo kontekstowy. Polski ponadto znacznie łatwiej od angielskiego przyjmuje zdania wielokrotnie złożone. To leży u źródła częstych trudności tłumaczeniowych w takim ułożeniu tekstu angielskiego (przy tłumaczeniu na ten język), by brzmiał naturalnie i odpowiednio rozkładał akcenty znaczeniowe z oryginału, a jednocześnie nie brzmiał jak Polglish.
Ileż to razy tłumacz zgrzyta zębami, bo po angielsku wychodzą mu zdania zbyt długie i odczasownikowione! Ileż to razy człowiek chciałby skrócić ten polski oryginał, żeby się łatwiej tłumaczyło, prawda? A właściwie …. czemu nie? Może nie skrócić, ale już poprzestawiać – jak najbardziej.
Oto przykład zdania polskiego, wyjętego z pisma procesowego:
„Z wyroku tego wynika, że funkcja ochronna realizowana za pomocą umowy o ubezpieczenie wyraża się także w tym, że jeśli umowa – w kontekście okoliczności towarzyszących jej zawieraniu – budzi wątpliwości interpretacyjne, to nie ma znaczenia, czy ubezpieczającego reprezentował broker. Każdorazowo to ubezpieczyciela obciąża ryzyko ubezpieczenia.”
Podkreślony fragment utrudnia nam naturalne przetłumaczenie tego zdania. Słowo „także” sugeruje nawiązanie do wcześniejszych partii tekstu, gdzie mowa o funkcji ochronnej umowy ubezpieczenia. I faktycznie tak jest: autor wcześniej wspomina o tej funkcji. A gdyby tak przerzucić ten fragment do drugiego zdania? Zobaczmy, jak zrobił to twórca tego tłumaczenia (jak zawsze, skupiam się tylko na tym jednym problemie tłumaczeniowym):
It follows that, with an insurance contract, if the circumstances of its contracting process give rise to any interpretation concerns, whether or not the policyholder was represented by a broker will be of no relevance. It is the insurer that will always bear the risk of insurance, again revealing the protective function of that contract.
Prawda, że brzmi całkiem zgrabnie i naturalnie? Od razu powiem, żeby nie zarzucano mi samochwalstwa, że to nie jest moje tłumaczenie – ja je tylko trochę dostosowałem dla potrzeb przykładu. Widać, że mamy tu nawiązanie do wcześniejszych wypowiedzi w tekście na ten temat (angielskie again w funkcji polskiego „także”), a jednocześnie kłopotliwy fragment został przerzucony do drugiego zdania, moim zdaniem bez narażania na szwank treści i znaczenia oryginału.
Poniżej inny przykład takiej przerzutni przy tłumaczeniu z polskiego:
„Sąd błędnie – bo sprzecznie z opiniami biegłych i wynikami badań, stanowiskiem organu oraz naukowców czuwających nad bezpieczeństwem leku – ustalił w Wyroku, że wysoka gorączka stanowi jakoby działanie niepożądane leku, tzn. że jego ulotka nie zawierała wszystkich potrzebnych pacjentom informacji.”
In the Judgment the Court found that high fever is, allegedly, an adverse reaction to the drug, meaning that its leaflet did not disclose all the information that patients needed. The Court’s finding is in error as it is contrary to the experts’ opinions, study results, and the position of both the authority and the scientists who monitor the drug’s safety.
Uważam, że takich zabiegów nie należy się bać. Więcej, myślę, że czasem są one po prostu konieczne.
Warto zapamiętać (składnia):
Przerzucanie fragmentów między zdaniami może być przydatną metodą radzenia sobie z tłumaczeniem długich zdań.