Dziś naszym bohaterem jest słówko „claim”. Niby proste – przecież każdy wie, że to „roszczenie” lub „twierdzenie” (więc o tych znaczeniach mówić nie będę). Ja jednak już nieraz przekonałem się, że ten termin potrafi przyprawić tłumacza o ból głowy. Oto kilka przykładów z życia wziętych i mój komentarz do użycia w nich naszego dzisiejszego słówka…